W ciągu niespełna dwu tygodni nasza rodzina zakonna dotknięta została ponownym bólem niespodziewanego rozstania. 22 października pochowaliśmy śp. ks. Stanisława Stańczyka SCJ, a w godzinach nocnych przed Uroczystością Wszystkich Świętych Pan powołał do siebie drugiego naszego Współbrata ks. Jerzego Wełnę SCJ. Krótka choroba wydawała się nie stanowić specjalnego zagrożenia dla jego życia, niemal do ostatnich chwil był, jak zawsze, pogodny i nawet snujący pewne plany na przyszłość. Plan jednak Bożego Serca względem swego sługi okazał się zupełnie inny: został uznany do dojrzałego, by wejść do domu Ojca w Jego Królestwie.
Ks. Jerzy Wełna SCJ urodził się 6 kwietnia 1953 r. w Pilicy. Ośmioletnią szkołę podstawową, rozpoczętą w Dzwonowicach koło Olkusza, ukończył jednak w Sidzinie, dokąd przeprowadzili się rodzice w związku z pracą ojca – był on leśnikiem. Po ukończeniu w 1972 r. Liceum Ekonomicznego w Nowym Targu, wstąpił do Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, składając pierwsze śluby zakonne 27 września 1973 r. w Pliszczynie. Sześcioletnie studia seminaryjne odbył w Stadnikach, przyjmując tam 28 kwietnia 1979 r. święcenia kapłańskie z rąk ks. bpa Stanisława Smoleńskiego. Przez cztery pierwsze lata po święceniach pracował jako wikariusz parafialny w Gołębiu i w Ostrowcu Świętokrzyskim, a następnie przez szereg lat pełnił funkcję wychowawcy kleryków sercańskich w seminarium w Stadnikach. W tym okresie odbył również dwusemestralne studium na Klaretianum w Rzymie.
W 1990 r. został mianowany magistrem nowicjatu w Stopnicy, pełniąc od 1991 r. przez dwa triennia także funkcję przełożonego tej wspólnoty. W styczniu 1998 r., po zakończeniu swej działalności w nowicjacie, został mianowany odpowiedzialnym za formację stałą w Prowincji i przeniesiony do domu prowincjalnego w Warszawie. Tutaj przez rok pełnił również obowiązki przełożonego delegowanego (1998-1999). W październiku 1999 r. ponownie wraca do seminarium w Stadnikach w charakterze ojca duchownego seminarzystów i dyrektora biblioteki seminaryjnej. Obowiązki te pełnił do lipca 2007 r., kiedy to został zamianowany przełożonym naszego domu zakonnego w Tarnowie. Tego roku też został włączony do grupy misjonarzy krajowych, a w 2009 r. został również radnym Prowincjalnym, pełniąc tę funkcję ponownie przez dwa triennia. Od 12 lipca 2012 r. przez sześć lat był przełożonym sercańskiej wspólnoty w Lublinie-Czechowie, a po upływie tego czasu, zwolniony także z funkcji odpowiedzialnego za formację stałą, został z dniem 1 lipca 2018 r. skierowany jako pomoc duszpasterska przy parafii sercańskiej w Węglówce. W tym ostatnim okresie pełnił również obowiązki moderatora Sercańskiej Wspólnoty Świeckich. To właśnie w Węglówce zastała go śmierć w wigilię Wszystkich Świętych 2019 r.
Powyższy zestaw najważniejszych dat z życia śp. ks. Jerzego Wełny SCJ ukazuje jego 40 letnią posługę kapłańską jako mocno wypełnioną intensywną pracą i oddaniem się dla sprawy Królestwa Bożego. Zostawił nam przykład pełnego, wypływającego z jego silnej wiary, poświęcenia Bożemu Sercu, któremu zaufał. Był do końca wierny ideałom, jakie ukazał swoim synom Czcigodny nasz Założyciel Ojciec Dehon, który „żył i umierał” dla Serca Jezusowego. Tej sprawie poświęcił się bez reszty także i ks. Jerzy, dla którego nabożeństwo do Bożego Serca nie było tylko i wyłącznie pobożnym aktem, ale ukształtowało jego ducha apostolskiego skłaniającego go do świadczenia i przykazywania innym tej Miłości, którą zaczerpnął z Jezusowego, przebitego Serca. Był autentycznym świadkiem tej Miłości tak w swoich relacjach z tymi, dla których był wieloletnim wychowawcą, jak i w swoim pragnieniu, by prawdziwy kult Serca Jezusowego był dostępny jak najszerszemu gronu wiernych. Stąd jego starania, by sprowadzić do Polski relikwie wielkiej propagatorki idei wynagrodzenia Bożemu Sercu – św. Małgorzaty Marii Alacoque, by przez jej obecność jeszcze bardziej przybliżyć wiernym istotę przesłania z Paray-le-Monial w sprawie nabożeństwa do Bożego Serca.
Wspominamy ks. Jerzego jako inteligentnego, a przy tym pokornego, pełnego pogody ducha kapłana, który umiał nawiązywać bliskie relacje tak ze współbraćmi, jak w ogóle z otoczeniem. Nawet żarty kierowane w jego stronę umiał traktować z humorem, bez obrażania się, co przysparzało mu wielu przyjaciół i sympatyków. Był zakonnikiem i kapłanem, któremu sprawy Kościoła i Zgromadzenia naprawdę leżały na sercu, czemu często dawał dowód w swoich rozmowach i przeprowadzanych dyskusjach. Był dobrze zorientowany w tej problematyce, posiadał duże wiadomości, które poszerzał wytrwałą lekturą tak czasopism, jak i literatury fachowej. Odszedł od nas, można powiedzieć, w pełni sił, jakby z marszu. Snuł jeszcze pewne plany na przyszłość, ale Pan „przeciął nić jego życia”, by mu powiedzieć: „Pójdź, sługo wierny… wejdź do radości swego Pana”. Niech Boże Serce, któremu tak mocno ufał, będzie na zawsze jego wieczną nagrodą.
ks. Kazimierz Sławiński SCJ