- Chwała Bogu i dobrym ludziom - mówi s. Liliosa Romanek, która pochodzi z tej parafii, a od ponad 40 lat jest misjonarką w Kongo-Brazzaville.
Od ponad 40 lat na misjach w Kongo-Brazzaville pracuje nasza rodaczka, józefitka s. Liliosa Romanek. To ona w ubiegłym roku szkolnym wyszła z propozycją wsparcia przez rodziny z naszej parafii edukacji dzieci na misjach. Roczny koszt dla jednego ucznia to 200 euro. Wtedy 5 rodzin z naszej parafii podjęło się takiego rodzaju adopcji serca. W tym roku zgłosiło się już 18 takich rodzin - mówi ks. Tomasz Wierzbicki SCJ, binczarowski proboszcz. - To budujące świadectwo ludzkiej otwartości na potrzeby drugiego człowieka. Piękny przykład chęci pomocy bliźniemu, który mieszka gdzieś daleko i nawet go nie znamy - zauważa kapłan.
- Chwała Bogu i dobrym ludziom! - cieszy się s. Liliosa Romanek, która wcześniej posługiwała na wioskach obejmujących jej misję, a od kilku lat pracuje w szkole prowadzonej przez siostry józefitki w Makabandilou, na peryferiach Kongo-Brazzaville. Widzi, jak wiele dzieci z powodu braku środków, nie uczy się. Nieraz przychodzą do niej ich rodzice z prośbą, by znalazła kogoś w Polsce, kto mógłby pomóc. - Wiedzą, że Polska pomaga, że stąd płynie wsparcie, że to najbardziej katolicki kraj w Europie - zauważa. - Trudno im odmówić, bo wiem, że jeśli ktoś zdobędzie nawet tylko podstawowe wykształcenie, to lepiej poradzi sobie w życiu. Dla nas nagrodą jest radość w oczach dziecka, które dowiaduje się, że będzie się uczyć - dodaje.
Cały artykuł do przeczytania na łamach Gościa Niedzielnego