Wydarzenia takie jak imieniny księdza Prowincjała jak co roku zbierają współbraci, by dziękować i życzyć sił na pracę wykonywaną dla dobra naszej sercańskiej polskiej Prowincji jak i całego kościoła.

Tak i tego roku 2021, wokół ks. Wiesława Święcha SCJ zgromadzili się współbracia, by wspólnie przeżywać te chwile radości i wdzięczności.

Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył ksiądz Prowincjał, a kazanie wygłosił ks. Sławomir Knopik SCJ.

 

 

„Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży w Was mieszka?... Świątynia Boga jest święta i   wy nią jesteście". Wspominając dzień poświęcenia bazyliki metropolitalnej w Warszawie odnosimy te słowa św. Pawła do nas samych,  którzy przez chrzest, konsekrację zakonną i święcenia kapłańskie staliśmy się w szczególny sposób świątynią dla Najświętszego Serca Jezusa. Tym większego jeszcze nabierają one znaczenia wybrzmiewając w ósmym dniu nowenny przez poświęceniem całej naszej prowincji Najświętszemu Sercu Jezusa. Ten nasz akt zbiegnie się z ponowieniem aktu poświęcenia całego Narodu Polskiego w Uroczystość NSJ -  dniu, który Kościół dedykuje szczególnej modlitwie o uświęcenie kapłanów. Mając tyle motywów do refleksji o świątyni, którą w myśl słów św. Pawła wszyscy jesteśmy, warto przez chwilę zastanowić się nad osobistą świętością -zwłaszcza, że nie jest to bez znaczenia dla całej budowli świątyni naszej wspólnoty, prowincji i Zgromadzenia ...

 

1. A zatem o jaką konkretnie świętość tak naprawdę chodzi?

Świętość, której pragnie Bóg - ,,Ponieważ ja jestem Pan, Bóg wasz -uświęćcie się. Bądźcie świętymi, ponieważ ja jestem święty!".

Świętość, której oczekują ludzie - liczne inicjatywy modlitwy za kapłanów: Msze św. zamawiane za kapłanów w I czwartki miesiąca, o nowe powołania, czy też z okazji osobistych uroczystości kapłanów (imieniny, jubileusze itd.) - to wszystko wyraz niezwykłej troski o nasze uświęcenie ...

Świętość, o którą zabiegają sami kapłani - podejmując osobisty wysiłek zmierzający do przylgnięcia do Serca Jezusa, do wiernego pełnienia woli Bożej i ukazywania drogi zbawienia powierzonym sobie wiernym - aby odpowiedzieć na dar powołania otrzymany bez żadnej swojej zasługi od Jezusa.

2. W tej refleksji o świętości świątyni, którą jesteśmy, nie sposób nie cofnąć się do początków naszej kapłańskiej i zakonnej drogi. Tam znajduje się pierwsza wskazówka na drodze ku świętości - tym bardziej, że mocno zatroskani o nowe powołania do naszego Zgromadzenia mamy być tymi, których życie jest powołaniowe, a więc pociągające innych:

• Każdy ma swoją osobistą historię - warto do niej wracać, bo to najważniejszy momenty i najlepsza motywacja, aby nie „odstąpić od swej pierwotnej miłości", która z każdym rokiem, jubileuszem ma być mocniejsza, wierniejsza i świętsza. Czy tak jest?

• Mk 3,13-15: Potem wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do niego. I ustanowił Dwunastu, których nazwał apostołami, aby z Nim byli i aby mógł ich wysyłać na głoszenie nauki, i aby mieli władzę wyrzucać demony.

• Trzy cele powołania Apostołów:

- aby z Nim byli - i byli z Nim faktycznie w wielu okolicznościach: byli świadkami cudów, nauczania, sporów z  faryzeuszami, nawet miejsca na przyszłość po prawej i po lewej stronie sobie rezerwowali, ale w chwilach największej próby. . . ich zabrakło, spali albo uciekli.   Dopiero po spotkaniu Zmartwychwstałego wszystko się zmieniło. Jakże ważne jest zatem osobiste spotkanie Jezusa!

- aby mógł ich wysyłać na głoszenie nauki - i wysyłał ich, najpierw po dwóch do różnych okolicznych miejscowości tłumacząc im co i jak trzeba to robić, aby być wiarygodnym głosicielem Królestwa, a potem już pojedynczo kazał im iść aż na krańce świata. Uczyli się przy Nim odkrywać tajemnice Królestwa Bożego, poznawali smak darmowej służby i bezinteresownej miłości wobec człowieka spragnionego nie tylko słowa, ale i chleba. Spierali się też przy tym o  to, który z  nich jest największy, nie zważając nawet na osobiste zwierzenia Jezusa dotyczące jego przyszłej męki. Wracając ze swojej pracy misyjnej z dumą opowiadali jak to nawet złe duchy się im poddają. Pewnie to ważne, ale Jezus doceniając ich zapał tłumaczył: Jednak nie z  tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie. (Łk 10, 20)

- aby mieli władzę wyrzucać demony - i rzeczywiście mieli taką władzę, a nadto specjalną ochronę przed wszelką potęgą przeciwnika oraz jego zemstą wyobrażoną przez węże i skorpiony, albo spożycie czegoś zatrutego.

• Czy w moim kapłańskim powołaniu potrafię odnaleźć tamte pierwsze cele, które zaważyły na całym życiu Apostołów? Czy w moim kapłaństwie dostrzegam te pragnienia i potrzeby powołującego mnie Mistrza? W pójściu taką bowiem drogą - choć mając świadomość własnych ograniczeń i słabości - zrealizuję Boże pragnienie o mojej kapłańskiej świętości.

2. Świętość widziana oczyma ludzi - prawdziwe zwierciadło realizowania kapłańskiej posługi

• Czy ludzkie oczekiwania odbiegają daleko od tych Bożych? - zdecydowanie NIE. Zupełnie się nawet z nimi pokrywają. Jest tylko ta różnica, że Bóg nie wyraża swoich oczekiwań w tak bezpardonowy sposób jak dzisiejszy człowiek: jasno, konkretnie, czasem aż do bólu szczerze. Dzisiejszy kapłan wcale nie musi na medytacji odkrywać tego, co o nim myślą i czego oczekują jego parafianie, uczniowie, współpracownicy.

Ludzie świeccy -  chcieliby widzieć w księdzu

- człowieka naprawdę zjednoczonego z Jezusem - z tego powodu powierzają nam prośby o modlitwę w różnych sprawach -ksiądz ma większą wiarę, jest bliżej Boga;

- nauczyciela wiary i  przewodnika do nieba - z  tego powodu spodziewają się jasnych wskazówek odnoszących się do wiary, tłumaczenia Ewangelii, przybliżania nauki Kościoła zawartej w katechizmie - mają tym większe zaufanie, im postawa księdza bardziej potwierdza to, co mówi i czego wymaga;

- obrońcę przed złem, które w różny sposób ich dotyka; człowieka pomagającego im wrócić na dobrą drogę - nieszczęścia w rodzinach, życiowe porażki, grzech, odrzucenie. W te oczekiwania wpisuje się posługa sakramentów św., przygotowanie do nich, wyjaśnianie ich i udzielanie.

• Czy w mojej kapłańskiej posłudze ludzie dostrzegają ślady tej świętości? Jak wiele osób modli się, aby tak właśnie było? W pójściu taką bowiem drogą - choć mając świadomość własnych ograniczeń i słabości - zrealizuję pragnienie ludzi świeckich o mojej kapłańskiej świętości.

3. Świętość, o którą sam staram się zabiegać - bez osobistego pragnienia i szczerego zaangażowania, nawet Bóg nie może nikogo uświęcić - także kapłana i zakonnika

• Każdy kandydat do kapłaństwa prosząc o sakrament święceń pragnie osobistej świętości. W trakcie formacji seminaryjnej podejmuje wiele wysiłków, aby to pragnienie zrealizować: - formacja ludzka, formacja intelektualna, formacja duchowa

• Życie jednak szybko weryfikuje te najbardziej nawet wzniosłe pragnienia: codzienne obcowanie ze świętością ( w sensie dosłownym) nie przynosi spodziewanych oczekiwań. Trzeba niesamowitego wysiłku, aby pozostać do końca wiernym tej pierwotnej miłości, bo pragnienie świętości w życiu kapłana naprawdę kosztuje:

- aby być jak apostołowie „z Jezusem" mimo wszystko - mimo czasów niełatwych, ogromnego tempa życia, gdzie trudno o komfort zatrzymania się, czy o chwilę ciszy i  milczenia, gdzie tyle jeszcze ważnych i dobrych rzeczy do zrobienia, itd.;

- aby jak apostołowie być „posłanym na głoszenie nauki" - której nie wszyscy chcą słuchać, którą traktują wybiórczo, a jeśli nie spełnia ich oczekiwań po prostu odrzucają;

- aby jak apostołowie mieć „władzę wyrzucać demony" - które z jednej strony ludzie traktują jak swoisty folklor, lekceważąc ich realny wpływ na życie, a z drugiej bezkrytycznie ulegają ich wpływom trwając w grzechu całymi latami lub decydując samemu co jest grzechem, a co nim nie jest - bo czasy się zmieniły ...

• Gdyby osiągnięcie prawdziwej świętości, w przypadku księży, było możliwe przez dotyk lub przez pocieranie (jak w przypadku relikwii trzeciego stopnia) to pewnie wszyscy kapłani wchodziliby z butami do nieba - codziennie przecież nie tylko dotykają najświętszych rzeczy, ale nawet karmią się systematycznie w czasie Mszy św. Słowem Bożym oraz Ciałem i Krwią Chrystusa. Niestety tak nie jest - i pewnie sami wiemy najlepiej dlaczego . . .

W jakim zatem stanie jest nasza świątynia? - świątynia naszej wspólnoty, naszej prowincji, naszego Zgromadzenia? Miejmy nadzieję, że nie jest to zwyczajne targowisko, wymagające Jezusowej interwencji z biczem w ręku i słowami wyrzutu. Miejmy nadzieję, że nie trzeba będzie aż czterdziestu lat, aby budować jej prawdziwe piękno, w którym Bóg z  upodobaniem zechciałby zamieszkać obdarzając nas licznymi powołaniami. Czas pozostawia ślady na każdej budowli i bez koniecznych remontów się nie obejdzie.  ,,Niech każdy jednak baczy na to jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus."

 

Po Mszy św. Solenizant podziękował za obecność i modlitwę życząc wszystkim błogosławieństwa Serca Bożego, po czym była okazja do życzeń wspólnych i osobistych. Ks. Knopik w życzeniach jeszcze raz odniósł się do wysiłku budowania świątyni. Podkreślił tę cechę księdza Prowincjała bycia „normalnym” współbratem zajmującym się najzwyklej codziennymi i prostymi zajęciami jak sprzątanie czy wyrzucanie śmieci. Czym daje wszystkim dobry przykład. W swoich życzeniach użył również słowa św. Jana Pawła II o kapłaństwie: „Bardzo ważne, abyśmy my kapłani szczerze i wielkodusznie odpowiedzieli na powołanie do świętości, które bóg kieruje do wszystkich ochrzczonych. Droga do świętości wiedzie przede wszystkim przez modlitwę i nic nie zdoła jej zastąpić. Przebywając z Panem, stajemy się Jego przyjaciółmi, nasze spojrzenie przemienia się stopniowo w Jego spojrzenie, nasze serce upodabnia się do Jego Serca. (…) Kluczem do tajemnicy naszego kapłaństwa jest bez wątpienia Eucharystia. Dlatego odprawianie Mszy św. musi być dla każdego z nas centrum całego życia i najważniejszą chwilą każdego dnia.”

Wszystkiego najlepszego i niech Serce Boże błogosławi.

(ZKH SCJ)