Doroczny odpust w rektoracie sercanów w Glisnem obchodzono 9 czerwca br. bardzo uroczyście. Zbiegł się bowiem z 60. rocznicą kapłaństwa rodaka ks. Jana Franczaka.
Diamentowy Jubilat często powtarza, że stara się dogonić swojego o rok starszego współbrata i rodaka z Glisnego, ks. Jakuba Gila i jak mówi, niestety to mu się nie udaje. Nie inaczej było w minioną niedzielę. Do godziny rozpoczęcia uroczystej, odpustowo-jubileuszowej sumy pozostawały trzy kwadranse, kiedy na parking przy gliśniańskiej świątyni zajechała wysłużona Panda na wadowickich rejestracjach. Wadowicki infułat i były proboszcz papieskiej parafii wysiadł żwawo z niedużego automobilu. Uśmiechnięty, bo znów w swojej rodzinnej wiosce, pomaszerował do rozłożonego najbliżej kościoła odpustowego straganu....i kupił całkiem sporo odpustowych cukierków, których my, posiadacze „poważnych” PESEL-i, niezapomniany smak znamy doskonale. Pewnie po powrocie na wadowicką plebanię, zdał dokładną relację swoim domownikom o Diamentowym Jubileuszu swojego młodszego kolegi, a chętnych łasuchów poczęstował kultowymi cukierkami?
Na spotkanie Infułata wyszedł rektor spod Lubonia ks. Andrzej Sawulski i poprowadził zacnego Gościa najpierw do świątyni, by pokazać niezwykły dar przekazany wspólnocie przez ks. prałata Jana Franczaka. Mała świątynia z minuty na minutę zapełniała się wiernymi: dzieci w regionalnych strojach, strażacy ze swoim sztandarem, dyrektorka i nauczyciele miejscowej szkoły i uczniowski poczet sztandarowy. Nie mogło zabraknąć gliśniańskich gospodyń w pięknych, regionalnych strojach.
Wielką radość sprawił ks. prałatowi Janowi, świętującemu 60. rocznicę święceń kapłańskich, obecny proboszcz parafii na Widoku, ks. Jacek Pierwoła. Tak „poukładał” niedzielny grafik nabożeństw, że przyjechał na Glisne, by razem z kapłanami z ościennych parafii dziękować Bogu za dar kapłaństwa swojego poprzednika i budowniczego świątyni, a także parafialnej wspólnoty na krakowskich os. Widok. Przy dźwiękach góralskich skrzypiec, basów i gromkiego śpiewu wiernych, uroczysta procesja zbliżała się do ołtarza. Dostojny Jubilat poprosił o wspólną koncelebrę swojego rodaka - ks. infułata Jakuba Gila, a także proboszcza parafii-matki od św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej ks. Jerzego Raźnego i proboszcza rektoratu w Glisnem, ks. Andrzeja Sawulskiego SCJ.
Wzruszony Jubilat rozpoczął dziękczynną i odpustową zarazem Eucharystię. Po lekturze mszalnych czytań, przyszedł czas na homilię, a ta przypadła w udziale gliśniańskiemu rektorowi. Inni może by się stresowali, ale ks. Andrzej Sawulski to kaznodzieja doświadczony, wszak niedalej jak rok temu, wygłosił homilię na Jubileuszu z tej samej okazji, starszego z kapłanów pochodzących spod Lubonia, ks. Jakuba Gila. Ktoś mógłby powiedzieć, że wystraczyłoby zmienić szczegóły i skopiować kazanie sprzed roku. Ale to nie w stylu proboszcza z Glisnego.
Rozpoczął nietypowo, bo od wesołej anegdoty o sędziwym proboszczu, który dowiedział się, że parafianie szykują uroczystości z okazji rocznicy święceń i bardzo się przed tym bronił. Proboszcz z Glisnego przytoczył słowa owego jubilata: „Myślę sobie, że w parafii wystarczy zabytkowy kościół, po cóż jeszcze zabytkowy ksiądz!”... i zaraz dodał: „Patrząc na naszego Jubilata nikt nie powie, że jest zabytkiem. Owszem, metryki żywota i kapłaństwa nie oszukamy, ale niekoniecznie potwierdza ona ludzką kondycję. Cieszymy się, że naszemu Jubilatowi daleko do skansenu, co wszyscy podziwiamy i gratulujemy”.
W dalszej części homilii, rektor z Glisnego przywołał zdarzenia z życia ks. prałata, które dla większości znane nie były, choćby te, które były zalążkiem powołania. Tak mówił: "Do szkoły miał cztery kroki, gdy rodzice …. przenieśli się do nowego domu „nad szkołą”- jak mówiono. Do kościoła w Mszanie Dolnej miał nieco dalej, prawie 6 km i była to niemal całodniowa wyprawa. Liceum i matura w Rabce. Tam też poznał katechetę ks. Mieczysława Malińskiego. Jemu pierwszemu zwierzył się, że ciągnie go do kapłaństwa. Pojechali na motorze pod Wawel i w seminarium złożył życiorys i prośbę o przyjęcie. I tak rozpoczęła się sześcioletnia droga do ołtarza święceń w Katedrze Wawelskiej, których 21 czerwca 1964 r. udzielił mu bp Karol Wojtyła”.
Zwracając się do Dostojnego Jubilata kaznodzieja stwierdził, że gdyby go dziś zapytać: „komu jest wdzięczny za minione 60 lat życia kapłańskiego, to można przypuszczać, że lista wdzięcznych adresów byłaby bardzo długa. A gdyby objąć nią jeszcze czas dzieciństwa i młodości zapewne wydłużyła by się kilka razy. To przede wszystkim Pan Bóg jest głównym adresatem wdzięczności każdego kapłańskiego powołania, by mówić i świadczyć o Jego miłości do stworzonego na Jego obraz i podobieństwo człowieka, by przekonywać, zachęcać, a przede wszystkim budzić wiarę w Niego, by w Jego imieniu chrzcić, przekazywać dar miłosierdzia, błogosławić, podnosić na duchu, wzbudzać nadzieję sensu życia na ziemi oraz życia wiecznego, by szukać tych, którzy się pogubili, by pochylać się nas cierpiącymi, ubogimi, skrzywdzonymi, by ukazywać piękno rodziny, małżeństwa, kapłaństwa, życia zakonnego, by głosić słowo Boże w porę i w nie porę”.
Swoją homilię kaznodzieja zakończył krótką modlitwą i życzeniami: „Niech Serce Jezusa, któremu dzisiaj z okazji odpustu dziękujemy za opiekę nad naszą wspólnota i wioską, hojnie błogosławi Drogiego nam Jubilata, o co szczególnie modlimy się dzisiaj”.
Przed odpustową procesją przyszedł czas na gratulacje i życzenia. W kolejce do świętującego Diamentowy Jubileusz kapłaństwa prałata z Glisnego, ustawili się strażacy-ochotnicy, dzieci z wychowawcami i przedstawiciele gminnego samorządu. W imieniu wspólnoty, swojemu rodakowi gratulowała Maria Płoskonka z Rady Parafialnej, przypominając jego kapłańską drogę. Na koniec, przywołała słowa świętego proboszcza z Ars, Jana Marii Vianneya, który pytany o tajemnicę pięknego kapłaństwa, tak powiedział: "Mój sekret jest prosty: dawać wszystko i niczego nie trzymać dla siebie.” I dodała: „Patrząc dziś na Twoje 60 lat wiernej kapłańskiej służby, możemy śmiało powiedzieć, że receptę świętego proboszcza z Ars skutecznie i z powodzeniem zastosowałeś w swoim życiu. Szczęść Boże na dziś i na jutro! Wracaj zawsze pod Luboń, wracaj na Glisne, wracaj do tych pól i łąk, na których pasałeś krowy, grabiłeś siana, zbierałeś kłosy dojrzałych zbóż i z których wyruszyłeś do Krakowa, kiedy Pan zawołał - Pójdź za Mną! Niech Cię Pan błogosławi i strzeże, niech rozpromieni nad Tobą swoje oblicze!"
Wyraźnie wzruszony Jubilat odpowiedział na życzenia: „Nie znajdę słów, które oddałyby moją wdzięczność wobec Was i wypowiedzianych dziś słów”.
Szczególną niespodziankę zachował na koniec gospodarz- papieskie błogosławieństwo z okazji 60. rocznicy przyjęcia święceń kapłańskich podpisał w imieniu papieża Franciszka, polski purpurat, kard. Konrad Krajewski.
Jeszcze procesja z feretronami, góralską kapelą, dziećmi sypiącymi kwiaty, a pod baldachimem prałat Jan Franczak z Sanctissimum skrytym w nowej monstrancji-darze Dostojnego Jubilata. A potem, w plenerze jubileuszowy tort, pyszne truskawki i czereśnie, domowe słodkości od gliśniańskich gaździn i młoda kapustka z ziemniaczkami i smacznym kotletem - dziełem niezawodnej pani Czesi i sąsiadek oraz góralska przyśpiewka...”Życzymy, życzymy i zdrowia i szczęścia i błogosławieństwa przez ręce Maryi..."
A senior wśród zgromadzonej kapłańskiej braci, wspomniany na samym początku, ks. infułat Jakub Gil, próbował znaleźć przyczyny braku kapłańskich powołań. Od naszego, z dzisiejszym Jubilatem, przekroczenia murów krakowskiego seminarium minęło ponad 66 lat - i nikt po naszych śladach nie trafił na Podzamcze 8 – zauważył.
Może zeszłoroczna i ta z ostatniej niedzieli uroczystość, pokazująca piękno kapłańskiej służby, pozwoli w tumulcie i zgiełku dzisiejszego świata, usłyszeć młodzieńcom spod Lubonia, ale i z innych, ościennych miejscowości, głos Pana: „Pójdź za Mną”, na który tak ochoczo i odważnie odpowiedzieli 66 i 67 lat temu młodzi chłopcy z Glisnego, Kuba i Jasiek. Trzeba się o to gorliwie i wytrwale modlić.
Tekst i zdjęcia: Tadeusz Filipiak