W piątek, 23 kwietnia 2021 pożegnaliśmy i odprowadziliśmy naszego współbrata, księdza-misjonarza, świętej pamięci księdza Stanisława Święcha SCJ. Msza pogrzebowa miała miejsce w Krakowie, w sercańskiej parafii Najświętszego Serca Jezusowego na Płaszowie. Mszy świętej przewodniczył ksiądz Biskup Kielecki Jan Piotrowski. We mszy świętej koncelebrowanej towarzyszyli księdzu Stanisławowi prowincjał polskiej Prowincji Sercanów ks. Wiesław Święch SCJ jak również ks. dr Marian Chełmecki, proboszcz rodzinnej parafii ks. Stanisława w Bobowej, siostrzeniec ks. Stanisława ks. Łukasz Szewczyk jak i liczne grono kolegów kapłanów jeszcze z lat seminaryjnych i współbraci Sercanów.

Wprowadzenia trumny dokonał miejscowy proboszcz ks. Zenon Siedlarz SCJ. Kazanie wygłosił ks. Antoni Osowski SCJ, który również był misjonarzem na ziemi afrykańskiej.

Po mszy świętej ciało naszego współbrata zostało złożone w grobowcu sercańskim na krakowskim cmentarzu na Płaszowie. Tej ostatniej drodze przewodniczył ks. Tadeusz Gniewek SCJ.

W uroczystościach brała udział również delegacja z  Gminy Bobowa na czele z Burmistrzem Wacławem Ligęzą. Całą uroczystość, tak w kościele jak i na cmentarzu uświetniła orkiestra dęta przy OSP w Siedliskach.

(ZKH SCJ)

 

Słowo wstępne księdza biskupa:

Szanowna Rodzino, czcigodni Księża Sercanie.

Pokój to pierwszy dar Chrystusa Zmartwychwstałego. Ten pokój, który potrzebuje nasze ludzkie serce. On gości w ludzkim sercu tylko wtedy kiedy odkrywamy miłość Bożego Serca. Gromadzimy się na najpiękniejszej modlitwie kościoła, którą jest Eucharystia, by pożegnać świętej pamięci Księdza Stanisława Święcha, który jako kapłan diecezjalny odkrył głębokie pragnienie serca, aby nieść ewangelię tym wszystkim, którzy jej nie znali. Dopełnił pragnienie tej posługi w charyzmatycznym Zgromadzeniu Ojców Sercanów.

Drogi księże Stasiu, byłeś dla nas młodszych misjonarzy wzorem pokory, miłości i szacunku. Rozumiemy, że tak jak pisał Ojciec Święty w liście apostolskim w „Novo Millenio Ineunte”, że poznawszy Jezusa jako Pana i Odkupiciela nie mogłeś Go zatrzymać dla siebie, ale wyszedłeś z diecezji i przyszedłeś do zgromadzenia, aby na zairskiej, kongijskiej ziemi głosić Jezusa Chrystusa. Dzielić się tą prawdą, że wiara nieustannie jest w nas przekazywana.

Dziś żegnamy cię i otaczamy cię modlitwą, prosząc, aby Bóg w Jezusie Chrystusie ogarnął cię miłością swojego Serca, aby to wszystko co uczyniłeś i to co nie mogłeś uczynić w ludzkiej słabości, spłonęło w ogniu tej miłości, abyś mógł oglądać Boga twarzą w twarz.

A nam wszystkim drodzy bracia i siostry niech towarzyszy Nadzieja, która płynie z tajemnicy Zmartwychwstania i niech sięga jeszcze dalej poza nasze ludzkie spojrzenie. Niech sięga wieczności, tam gdzie w domu Ojca jest mieszkań wiele. Tą Nadzieją módlmy się za zmarłego kapłana-misjonarza, świętej pamięci księdza Stanisława.

 

Kazanie księdza Osowskiego:

Ekscelencjo, Księże biskupie, Ojcze prowincjale, Najbliższa rodzino zmarłego Księdza Stanisława Święcha.

Współbracia kapłani, bracia i siostry w Chrystusie.

Uczestnicząc w pogrzebie w naturalny sposób pojawia się w nas pytanie o życie tego człowieka, którego przychodzimy pożegnać. Biorąc udział w takich ceremoniach, wydaje się być niemożliwe, abyśmy nie stawiali sobie pytań o jego życie. Do podstawowych z pewnością należy pytanie o to, jakim był człowiekiem, jak żył, co pozostawia po sobie w przestrzeni w której się poruszał. Jakie będą owoce jego życia. Co po nim pozostanie i co w nas z niego zostanie. Uczestnicząc w ostatnim pożegnaniu kapłana, nasuwa się również także pytanie jakim był pasterzem dla tych do których został posłany, jakim był kapłanem.

Otaczamy trumnę naszego współbrata, księdza, zakonnika i misjonarza Stanisława Święcha.

Bobowa - to miejsce urodzin 23 marca 1934 roku. O tej miejscowości, wspomina swoich kronikach Jan Długosz.

Ojca nie pamiętał, bo zmarł gdy miał zaledwie 4 lata. Zmarł nagle przy pracy. Po śmierci ojca, sytuacja nie była łatwa dla matki z czwórką małych dzieci. Mama miała duże nabożeństwo do Matki Bożej Bolesnej, której obraz jest bardzo czczony w bobowskim kościele. Ministrantem został jeszcze przed pierwszą Komunią Świętą. Często wspominał, że lubił zawsze Kościół, Msze święte, wszystkie nabożeństwa, szczególnie Gorzkie żale i wszystko co działo się w parafii.

Szkołę podstawową ukończył w Bobowie i z kilkoma kolegami wstąpił do Małego Seminarium Diecezjalnego w Tarnowie. A kiedy władze państwowe zamknęły Małe Seminarium uczęszczał do stworzonego w to miejsce „Studium Humanistycznego”, gdzie w 1952 roku zdał maturę. Mimo, że były to lata niesprzyjające kościołowi i duchowieństwu, młody maturzysta z Bobowej postanowił wstąpić do seminarium.

Jego rocznik liczył prawie 60 seminarzystów, wśród których poznał Sercanów, którzy mieszkając w Tarnowie przy Rogoyskiego 16, chodzili na wykłady do seminarium diecezjalnego.

Święcenia kapłańskie przyjął 23 czerwca 1957 roku, ale nie były w Katedrze, jak to zwykle bywało, lecz w kościele Najśw. Serca Jezusowego na „Grabówce”. Katedra była wówczas w remoncie. Być może ksiądz Stanisław, odczytał to opatrznościowo - że właśnie ten kościół, któremu patronuje Serce Jezusa, był miejscem początku jego kapłańskiej drogi, a potem miała go ona zaprowadzić do Zgromadzenia Księży Sercanów.

 Za motto kapłańskiego życia i pracy wybrał i zamieścił na prymicyjny obrazku wezwanie „O Boskie Serce w pierś mą włóż gorącą miłość do ludzkich dusz”. Z tym zawołaniem, poszedł najpierw do wiernych swojej pierwszej parafii w Ujanowicach koło Limanowej, a po trzech latach do Bochni gdzie również był kapelanem szpitala, ale coraz bardziej w jego sercu, odzywał o się pragnienie wyjazdu na misje do Afryki.

Tym pragnieniem podzielił się z ówczesnym ordynariuszem tarnowskim księdzem biskupem Jerzym Ablewiczem, który był zaskoczony jego decyzją i wysłał go jeszcze na parafię do Siedlisk, aby przemyślał swoje pragnienie. Gdy ponowił po jakimś czasie swoją prośbę, odpowiedź była pozytywna. Prośba księdza Stanisława jak widać, natchnęła księdza biskupa do otwarcia diecezji na misje „ad gentes”. Do dziś diecezja tarnowska wysyła swoich kapłanów Na misję do Afryki, Ameryki i Azji.

Ksiądz Stanisław rozpoczął nowicjat u sercanów - we wrześniu 1970 roku i 8 września 1971 roku w Pliszczynie złożył pierwszą profesję zakonną. Już w miesiąc po profesji, 10 października 1971 roku po uroczystej mszy świętej w Krakowie, trzecia grupa młodych kapłanów sercanów opuszcza kraj jadąc na misje. Wśród nich: dwóch do Indonezji i trzech: ksiądz Stanisław Święch, ksiądz Kazimierz Sroczyński i ksiądz Antoni Osowski do Konga dawnego Zairu. 21 czerwca 1972 roku gorący poranek powitał nas na ziemi kongijskiej w Kinszasie i tu, już na lotnisku przyjęli nas ksiądz Franciszek Leżański i ksiądz Idzi Biskup pracujący już od dwóch lat w Zairze.

Po kilkumiesięcznej nauce języki języka Lingala rozpoczął swoją pierwszą odpowiedzialność duszpasterską w parafii św. Klemensa w Kinszasie - stolicy Zairu. Parafia usytuowana była około 10 km od centrum miasta, a dzielnica Makala, do której należała parafia należała do bardzo ubogich. Brak dróg i komunikacji miejskiej, brak jakichkolwiek zakładów pracy, wiele rodzin utrzymywało się z drobnego handlu na stolikach przy drodze. Większość ulic to drogi wysypane śmieciami i utwardzone, udeptane, stopami ludzkimi. Bezrobocie, brak środków do życia, powodowały, że wiele dzieci i młodzieży nie uczęszcza do szkoły, wałęsa się po ulicy i często z głodu kradnie. Kilkuletnia wojna domowa i rebelia z 1964 roku, podczas której 34 naszych sercańskich misjonarzy straciło życie w Kisangani, w ciągłe niepokoje w regionach przygranicznych, śmierć około 2,5 miliona ludzi w bratobójczy w walkach, a także z głodu i braku lekarstw ciągle dają o sobie znać. Prowadziło to do tego, że bardzo często ludzie pukali do drzwi misjonarzy, chwiejąc się z głodu, płacząc, że w domu nie ma już nic by dzieciom dać jeść. Ksiądz Stanisław często słyszał te słowa „Sango Stany pesa mampa moke” - daj mi kawałek chleba. „Nakufa na nzala” - umieram z głodu. „Nazali na mbongo te, ata lituta moko” - nie mam pieniędzy, nawet jednego grosza.

W Kinszasie pracował razem z księdzem Franciszkiem Kuchtą, gdzie założyli profesjonalną szkołę dla informatyków i internet dla kształcącej się młodzieży. Przy pomocy ambasady polskiej, nuncjatury apostolskiej i Papieskich Dzieł Misyjnych wybudowali duży budynek, gdzie znalazły się pomieszczenia dla komputerów i uczniów. Przedstawiony projekt zyskał uznanie Unii Europejskiej, która wsparła go finansowo. Ten pomysł został także doceniony w Polsce, ponieważ ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński, poprzez ambasadora w Kinszasie, odznaczył księdza Stanisława i księdza Franciszka orderem Polonia Restituta (Order Odrodzenia Polski).

Ksiądz Stanisław pracował również jeszcze bliżej ludzi, bo w buszu w diecezji Kisangani w klanach Turumbu, Lokele, daleko na północ na misji w Mokarii i Basoko, do których dojeżdżał różnymi środkami transportu najczęściej pirogiem - czyli łodzią fabrykacji miejscowej.

W 2005 roku wracając do kraju zatrzymał się na pewien czas w Belgii. Jednak nasilające się problemy zdrowotne zmusiły go do definitywnego powrotu w 2016 roku. Powiedział, że nadszedł czas, aby podziękować Panu Bogu za to co było i przygotować się do tego co będzie. „Nie mogę powiedzieć, że dokonałem nadzwyczajnych dzieł na misjach. Ale jak mogłem tak pracowałem. Oddałem misjom najlepszą część mego życia i nigdy tego nie żałowałem”.

Ksiądz Stanisław, kapłan-misjonarz był pokornym człowiekiem. Wiedział, że misje to walka o dusze, żeby nie zostały sprzedane, za te „30 srebrników”, ze względu na niewiedzę o Prawdzie Objawionej, przez korupcję stwarzającą nierówność społeczną, przez handlarzy bronią, handlarzy ludzkim ciałem, afrykańskich szamanów wierzeń tubylczych i polityków żerujących na klanowych antagonizmach.

Ksiądz Stanisław wiedział, że kapłan to człowiek niosący Boga do tych wszystkich ludzi, samotnych, opuszczonych i załamanych. To ten, który za sobą pociąga wielu i kieruje ich na właściwą drogę. To on ukazuje Boga, który przyszedł na ziemię, by pokazać ludziom jak mają żyć, aby byli zbawieni. Najważniejszą sprawą kapłana-misjonarza to służba Bogu i bliźniemu. Bezgraniczne oddanie się Chrystusowi, aby kierował nim i aby wysyłał go tam gdzie będzie potrzebny. Służba człowiekowi, to niesienie pomocy załamanemu czy wątpiącemu. Umocnienie wiary wszystkich wierzących. Niesienie im Boga i ukazywanie Jego miłości. Kapłan-misjonarz niesie do ludzi Boga i Jego słowo. Słowo życia, które Jezus polecił głosić wszystkim ludziom na ziemi. Głoszenie Słowa Bożego, to niesienie pomocy chrześcijanom, to umożliwienie uzyskania zbawienia przez narody nie znające Boga. Przybliżenie Chrystusa narodom całego świata czyni z przedstawicieli kościoła wysłanników Jezusa, misjonarzy posiadających moc Ducha Świętego i wiarę, misjonarzy dzisiejszego świata, głoszących na pustyniach pozbawionych miłości i wiary, a pełnych nienawiści i wojny. Kapłan potrzebny jest każdemu człowiekowi wierzącemu we wszystkich chwilach życia. To on, przez Chrzest, przyjmuje dzieci nowonarodzone do grona Kościoła katolickiego. To on udziela Pierwszej Komunii świętej. To on przybliża do Zbawcy w Sakramencie Pojednania. To najczęściej przed nim dokonuje się Sakrament Małżeństwa. To on jest gotów iść i nieść pomoc ludziom potrzebującym i stojącym w obliczu śmierci, niosąc Sakrament Namaszczenia Chorych. To jego obecność czyni z niego człowieka godnego pójść na każde wezwanie do potrzebującego, przez którego objawia się Bóg.

Ksiądz Stanisław stał się księdzem w dzień swoich święceń kapłańskich 23 czerwca 1957 roku, ale kapłanem-misjonarzem stawał się wraz z czasem swojego przeżytego kapłaństwa. Jest różnica między byciem księdzem a kapłanem. Ksiądz to funkcja społeczna, można powiedzieć służba umundurowana. Biskup święci, a potem wysyła księdza do różnych zadań. Najważniejsze z nich to duszpasterstwo, czyli praca z ludźmi i służba Boża, czyli ksiądz służy Bogu i ludziom. A kapłan? List do Hebrajczyków mówi „składa ofiarę z samego siebie”. W kapłaństwo wpisane jest zaparcie się samego siebie „kto chce zachować swoje życie ten je straci. A kto straci swoje życie z mego powodu, ten je zachowa” uczy Jezus. Kapłanem można się więc stawać nie przez ilość pracy, ale przez ofiarę z siebie. Wszystkie te sytuacje, w które wchodzi kapłan są ryzykiem, poświęceniem siebie, w których może zostać opluty, sponiewierany, może zachorować, zostać odrzucony. To wszystko jest drogą kapłańską. Ksiądz Stanisław przez swój czas kapłaństwa, przez prawie 64 lata, stał się dojrzałym kapłanem. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach przez swoją chorobę stał się wręcz żertwą ofiarną, składając w ten sposób siebie w całopalnej ofierze. Dlatego ta modlitwa w liturgii Kościoła, ostatniego pożegnania, jakże staje się w tym momencie modlitwą naszej duszy. „Boże, dzięki Ci składamy za wszystkie dobrodziejstwa, którymi obdarzyłeś twojego sługę Stanisława w ziemskim życiu i które za jego pośrednictwem nam przypadły w udziale”.

Dziękujemy Tobie Panie, za piękne życie Twojego kapłana. Dziękujemy Tobie Panie, za wiarygodność jego misjonarskiego życia. Dziękujemy Tobie Panie, za to, że w postawie księdza Stanisława pokazałeś młodym ludziom, że warto zaufać Bożej Opatrzności i pójść śladami Chrystusa. Dziękujemy Tobie Panie, za kochającego syna, brata, wujka, kuzyna. Niech święty Wojciech, misjonarz Polski, którego dziś w sposób szczególny czcimy, otworzy ci bramy do domu Ojca. Pozostaje tylko powiedzieć to, jedynie to: „Sango Stany, tokomonana na lokolo, kende malamu na boboto” co w języku lingala znaczy „Ojcze Stanisławie do zobaczenia w niebie, idź w pokoju”.

 

Słowa pożegnania po mszy świętej wygłosili:

Ks. Prowincjał:

Czcigodny księże biskupie Janie, bardzo dziękuję za twoją modlitwę za świętej pamięci naszego współbrata księdza Stanisława. Ksiądz biskup Jan spotkał 30 lat temu świętej pamięci księdza Stanisława. Pozwoli ksiądz, księże biskupie, że przytoczę słowa z pewnego wywiadu, który ksiądz biskup wspomina księdza Stanisława. Tak ksiądz biskup powiedział: „wywarł na mnie ogromne wrażenie. Był to silny i postawny człowiek, a jednocześnie wrażliwy, łagodny i bardzo szczery. Był na każde wezwanie. Zawsze otwarty i życzliwy a jego wielka cierpliwość była najlepszą wizytówką doświadczonego misjonarza”. I dalej ksiądz biskup mówi, że „ksiądz Stanisław wytworzył zawsze wokół siebie klimat przyjaźni i rzeczowej współpracy”. Te ciepłe i prawdziwe słowa księdza Biskupa Jana najlepiej mówią o osobowości świętej pamięci księdza Stanisława, którego dzisiaj żegnamy i któremu mówimy do zobaczenia

Z Konga, z parafii w której ksiądz Stanisław pracował, przyszły kondolencje które teraz pozwolę sobie odczytać:

„W imieniu wiernych z parafii w Kinszasie, tego miejsca, w którym nasz współbrat Stanisław głosił ewangelię wyrażę jak najgłębsze wyrazy współczucia wszystkim współbraciom jak również rodzinie zmarłego naszego księdza. Poprzez dzieła które zrealizował w tej parafii, jego imię zostanie zapisane w naszej pamięci i nigdy go nie zapomnimy. Niech dobry Bóg przyjmie go do swojego wiecznego miejsca zamieszkania”. Podpisany w imieniu całej parafii Świętego Klemensa aktualny proboszcz tej parafii. Poprosili również parafianie o to, żeby podać im kiedy będzie msza święta pogrzebowa i drogą internetową łączą się w tej chwili z nami, a odprawią msze świętą za świętej pamięci księdza Stanisława dzisiaj o 17:00 w Kinszasie.

Bardzo dziękuję również księdzu Antoniemu, który razem z księdzem Stanisławem był w tej grupie, która wtedy pojechała do Afryki. Bóg zapłać za braterskie słowa, z serca płynące kazanie i homilię. Dziękuję również siostrom Józefitkom i całemu personelowi Domu Pogodnej Jesieni, gdzie ostatnie tygodnie spędził ksiądz Stanisław. Dziękuję również pani doktor Mazurkiewicz i personelowi oddziału klinicznego szpitala uniwersytyckiego w Krakowie, a także lekarzom i pielęgniarkom z przychodni przy ulicy płaszowskiej. Z pewnością możemy powiedzieć, że świętej pamięci ksiądz Stanisław złożył swą ufność w sercu Jezusa i poszedł do domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele.

 

Ks. Łukasz Szewczyk, siostrzeniec księdza Stanisława:

Podziękował Bogu za obecność księdza Stanisława w życiu jego rodziny. Podziękował Zgromadzeniu Księży Sercanów jak również, zwracając uwagę na ostatnie dni życia, podziękował za opiekę lekarzom, służbie medycznej i siostrom Józefitkom. Kończąc polecił Bogu spokój duszy księdza Stanisława.

 

Burmistrz Bobowej Wacław Ligęza:

Zwrócił uwagę na  niezwykłą osobowość Księdza Misjonarza i Jego zasługi dla Gminy Bobowa. Nadanie najwyższej godności obywatelskiej jaką gmina rozporządza   tj. Tytułu Honorowego Obywatelstwa Gminy Bobowa Ks. Stanisławowi Święchowi 18 czerwca 2007 roku w 50 rocznicę  święceń kapłańskich było wyrazem wielkiego szacunku i uznania dla Ks. Jubilata, za czynienie dobra wobec bliźnich i samarytańską posługę chorym i potrzebującym, za życzliwość, skromność serdeczność w codziennym życiu, za godną naśladowania więź z rodzinną Bobową, a także okazywane wsparcie duchowe społeczności  Gminy Bobowa. Za: naszabobowa.pl

(ZKH SCJ)