– Adoracja była potrzebna głęboko wierzącym przebywającym i pracującym w szpitalu, którzy cierpieli w łączności z Jezusem i nieśli pomoc cierpiącym dzieciom. Nikt bowiem nie uniesie ciężaru cierpienia swojego i powierzonych mu osób, i nie wytrwa przy Bogu bez pomocy Jezusa – dzieli się ks. Lucjan Szczepaniak SCJ, kapelan Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

Wieczysta adoracja polega na nieprzerwanie trwającej czci wystawionego Najświętszego Sakramentu, oddawanej przez osoby indywidualne lub wspólnoty religijne, parafialne czy zakonne. W naszej archidiecezji całodobowa adoracja trwa w Kaplicy Wieczystej Adoracji, która znajduje się przy sanktuarium Bożego Miłosierdzia oraz w kaplicy szpitalnej NMP Nieustającej Pomocy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie.

Wieczysta adoracja trwa w szpitalnej kaplicy od 24 lat. Skąd ten pomysł? Czy oczekiwania związane z adoracją spełniły się, albo coś Księdza zaskoczyło? Od razu nasunęła mi się myśl, że to ratunek dostępny 24 h/7, podobnie jak szpital.

Do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie przybyłem w czerwcu 1990 roku jako młody lekarz i zakonnik ze Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, aby odbyć krótki staż w Klinice Onkologii i Hematologii Dziecięcej. Natomiast powróciłem do niego w 1995 roku jako ksiądz kapelan – sercanin. Na ile jest to możliwe, byłem wewnętrznie przygotowany w nowicjacie i seminarium do szerzenia kultu Najświętszego Serca Jezusowego, głębokiej czci Najświętszego Sakramentu, codziennej adoracji i życia w duchu miłości i wynagrodzenia i całkowitego poświęcenia się Bożemu Sercu. Zatem wiedziałem, że bez adoracji i żarliwej osobistej modlitwy nie udźwignę ciężaru obowiązków w tym sanktuarium ludzkiego cierpienia. Stąd też wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu była potrzebna przede wszystkim dla mnie i współpracujących ze mną w duszpasterstwie, jako źródło miłości Serca Bożego, uwielbienia Go, przebłagania i zadośćuczynienia za grzechy, pocieszenia i wynagrodzenia.

Pamiętam, że każdego dnia ożywały we mnie słowa aktu wynagrodzenia odmawianego przez każdego sercanina: Oto Serce, które tak bardzo ludzi ukochało, a które otrzymuje od wielu, nawet od tych szczególnie umiłowanych, tylko oziębłość, obojętność i niewdzięczność. Słyszeliśmy, o Panie, bolesne Twe skargi. Słudze błogosławionej i uczennicy Twego Serca wyjawiłeś bowiem, że niewdzięczność ta jest Ci boleśniejsza nad cierpienia całej Twej męki, i rzekłeś, że gdyby ludzie choć trochę miłości Ci okazali, za nic byś sobie poczytał to wszystko, coś dla nich uczynił. Tak potrzebę adoracji rozumieli moi współbracia sercanie. W tym duchu miłość do Serca Bożego przeżywała również siostra Bożena Leszczyńska uformowana w duchowej szkole św. Karola de Foucaulda, która miesiąc później ode mnie przybyła do szpitala i pracuje ze mną do dzisiaj jako asystentka pastoralna. Adoracja była potrzebna głęboko wierzącym przebywającym i pracującym w szpitalu, którzy cierpieli w łączności z Jezusem i nieśli pomoc cierpiącym dzieciom. Nikt bowiem nie uniesie ciężaru cierpienia swojego i powierzonych mu osób i nie wytrwa przy Bogu bez pomocy Jezusa.

Cała rozmowa Justyny Zygmunt na stronie archidiecezji krakowskiej: https://diecezja.pl