Początek listopada i cały ten miesiąc, związany jest ze wspomnieniem zarówno świętych, których już wyznajemy, jak również i tych wielu, których nie znamy. Wspominamy naszych zmarłych, którzy, być może, ciągle potrzebują naszej modlitwy, by w pełni stanąć przed obliczem Bożej Miłości.

Wspominamy naszych bliskich, z naszych rodzin i znajomych i również, jako Zgromadzenie Księży Sercanów, naszych współbraci, którzy zasnęli w Sercu Jezusa.

Przed laty jeden z naszych współbraci powiedział takie kazanie, mówiąc o śmierci, która nas dotyka.

Wszyscy bierzemy udział w tajemnicy śmierci. W jej świetle chcemy się przyjrzeć naszemu życiu. Nie ma wątpliwości, że śmierć niezawodnie przyjdzie, wcześniej czy później.

Jedni umierają z radością, inni z obawą, że muszą stanąć przed Bogiem. Nikt nie wie, kiedy i gdzie nadejdzie kres jego życia i moment bezpośredniego spotkania z Bogiem, twarzą w twarz, w całej prawdzie. Czy staniemy przed nim przygotowani? Czy otrzymamy łaskę przyjęcia sakramentu chorych? A może śmierć zaskoczy na nagle, jak to się zdarzało często w naszym Zgromadzeniu, zgodnie z łacińskim przysłowiem stwierdzającym, że Subitanea mors, sacerdotum sors, czyli że nagła śmierć jest losem kapłanów. Przyjrzyjmy się ostatnim chwilom polskich sercanów, w których wielu zmarło nagłą śmiercią.

Oto oni: ks. Stefan Mytnik SCJ – zmarł nagle, podczas słuchania transmisji z Wyścigu Pokoju, w towarzystwie parafian, w gronie których był, między innymi dziadek księdza Henryka Lachura SCJ. Ksiądz Ignacy Stoszko SCJ - nagle, podczas poobiedniej drzemki. Ksiądz Adam Nawalaniec SCJ – nagle, na serce, rok po święceniach kapłańskich, podczas poobiedniej drzemki.

Ksiądz Włodzimierz Kmiecik SCJ - nagle, na zawał serca, na dworcu w Lublinie. Ksiądz Franciszek Zawadziński SCJ - nagle, po czwartym zawale. Brat Antoni Szewc SCJ - nagle, przez zadławienie się. Ksiądz Stefan Rychlicki SCJ - nagle, w czasie picia kawy i żartów. Kleryk Stanisław Szewczyk SCJ - nagle, w nurtach rzeki Raby. Ksiądz Stanisław Nawieśniak SCJ - nagle, podczas jazdy na nartach. Ksiądz Karol Rudzok SCJ - nagle, z różańcem w ręku.

Ksiądz Idzi Biskup SCJ – nagle, w nurtach rzeki w Kongo. Ksiądz Jan Babik SCJ – nagle, na zawał serca, na kolanach swojej matki, którą poszedł odwiedzić. Ksiądz Bogdan Balasa SCJ – nagle, jako misjonarz w Kongo. Ksiądz Czesław Szortyka SCJ - nagle, w czasie nabożeństwa czerwcowego, które odprawiał. Ksiądz Stefan Kierpiec SCJ – nagle, pod wpływem silnego wzruszenia, z powodu przyjęcia święceń kapłańskich przez jego bratanka, również sercanina. Ksiądz Andrzej Ulbrych SCJ – nagle, na udar mózgu.

Ksiądz Władysław Zięba SCJ – nagle, jako proboszcz w Stadnikach. Ksiądz Stefan Stawczykowski SCJ – nagle, znaleziony martwy nad stawem w Stopnicy. Ksiądz Stanisław Sidełko SCJ – nagle, w łazience w szpitalu. Ksiądz Lucjan Kurpas SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Augustyn Nagi – nagle, na zawał serca. Ksiądz Eugeniusz Hopciaś SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Mieczysław Pajdzik SCJ – śmiercią tragiczną. Ksiądz Albert Büchler SCJ – nagle na udar mózgu. Ksiądz Tadeusz Łaś SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Jan Adamiuk SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Zdzisław Zabdyr SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Józef Kubik SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Marian Banaś SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Józef Nawieśniak SCJ – nagle, na zawał serca. Brat Stanisław Mleczko SCJ – nagle, na zawał serca. Ksiądz Zenon Rokita SCJ – nagle, na zawał serca. Brat Stanisław Jasek SCJ – śmiercią tragiczną.

Na 72 naszych polskich sercanów aż 33 zmarło nagle nagłą śmiercią, ponieważ „nagła śmierć jest losem kapłanów” – subitanea mors, sacerdotum sors. Dlatego papież Jan XXIII stwierdzał, że do śmierci przygotowywać się trzeba przez całe życie, jak do podróży do domu ojca, że należy wyrównać rachunki z Bogiem, pojednać się z bliźnim, a samą śmierć przyjąć jako warunek miłującego Boga.

Przykładem dla każdego sercanina niech będzie śmierć naszego Ojca Założyciela, który odchodząc do Boga udzielił błogosławieństwa swoim synom, m.in. obecnym wtedy polskim sercanom, swoje życie i cierpienia ofiarował w intencji powołań, a umierając wyciągnął rękę ku obrazkowi Najświętszego Serca i podnosząc głos wypowiedział o godzinie 12:10 w środę, 12 sierpnia 1925 roku ostatnie na tej ziemi słowa: dla Niego żyję i dla Niego umieram.

Przestało bić jego serce, które tak bardzo ukochało Jezusa. W środę, 19 sierpnia, odbył się uroczysty pogrzeb. Po Mszy świętej ksiądz biskup Charles Binet, ordynariusz Soissons, wygłosił mowę pogrzebową, w której nakreślił sylwetkę Jana od Serca Jezusowego, i którą zakończył słowami:

„Odszedł wielki starzec o sercu zawsze młodym, zawsze ufnym, zawsze pełnym optymizmu, ku wiecznej młodości z Chrystusem, z Sercem, któremu się poświęcił. Był tak intymnie związany z Jezusem Chrystusem w najwyższych przejawach Jego miłości, że nie zaznał tych lęków ani tego przerażenia, jakie się spotyka czasami nawet u wielkich świętych. A ta pogoda w obliczu śmierci, to prawdziwy przykład godny naszych rozmyślań. Widziano ojca Dehona umierającego bez drżenia i bez strachu, zapewniającego jednego ze swoich przyjaciół kilka godzin przed oddaniem ostatniego tchnienia: Jezus jest tak dobry, że przyjmie mnie zaraz do swego nieba. Odmówiliśmy ostatnie modlitwy świętej liturgii, by żywe pragnienie tej wielkiej duszy kapłańskiej, pełnej ufności, zostało spełnione.”

Obyśmy i my umierali podobnie jak on, ufając do końca i bez reszty Sercu Jezusa.

 

Na pewno można by dołączyć tych, którzy odeszli w ostatnim czasie w 2019 i w tym roku 2020. Niektórzy tak niespodziewanie. Ks. Stanisław Stańczyk SCJ, ks. Jerzy Wełna SCJ, ks. Andrzej Woźniak SCJ, ks. Władysław Jadowski SCJ, ks. Franciszek Leżański SCJ i tak niespodziewanie ks. Stanisław Mleczko SCJ.

Szczególnie ten okres pandemii jest tak bolesnym czasem, w który niekiedy nie można towarzyszyć, ani kiedy ktoś odchodzi, ani gdy trzeba go pożegnać. Jakże żywe stają się słowa św. Moniki do swoich synów, by nie martwili się o ciało, ale by zawsze modlili się za nią przy ołtarzu Pańskim.

W tym czasie nawet to ostatnie pożegnanie i pochówek staje takim innym, a zarazem więcej bolesnym. Jednak naszą nadzieję musimy pokładać w Panu.

Na stronach Facebooka zbieramto.pl - misjesercanow.pl można poznać również inny formy, czy pochówków, czy modlenia się za zmarłych w takich miejscach jak Filipiny, Pery czy Boliwia.

❓Czy wiesz, że…

👉 Nie wszędzie cmentarze wyglądają tak, jak w Polsce. Na Filipinach można znaleźć miejsca, w których trumny wiszą na skalnych ścianach. Był to tradycyjny sposób pochówku ludu Igarod zamieszkującego wyspę Luzon.

🌬 Według przekazów każdy mieszkaniec wyspy musiał przygotować sobie trumnę z jednego kawałka drewna podczas swojego życia. Zmarłego owijano w kokon z kocy i liści ratanu. 🗿 Rodzina niosła ciało pod skałę i układała w trumnie w pozycji embrionalnej. Obok wieszano krzesło, na którym za życia siadał zmarły.

 

🖤 Święto zmarłych w Ameryce Południowej, czyli Día de los Muertos, jest obchodzone zgodnie z tradycją Majów i Azteków.⚱ Latynosi przychodzą na groby, aby świętować wspólnie z duchami zmarłych.

🖤 Na cmentarzu je się i pije,🥟🍹 a nawet tańczy i śpiewa. Rodzina zjada wspólny posiłek obok miejsca pochówku zmarłego. W alejkach krążą kapele,🧑‍🎤 które można zamówić, aby wystąpiły przy grobie rodziny.

🖤 W Boliwii i Peru zmarłych chowa się piętrowo, aby zaoszczędzić miejsce. Dlatego zamiast pomników na cmentarzach piętrzą się betonowe bielone mury. Nie znajdzie się też tam zniczy. 🪔 Zostały one zastąpione żarówkami.💡 W wyższych partiach montuje się je za pomocą drabiny, którą można wypożyczyć za drobną opłatą.

 

Poprzez wstawiennictwo wszystkich tych, którzy święcie przeszli drogę życia, módlmy się za tych, którzy tej świętości oczekują. Niech Serce Boże będzie nam schronieniem w trudach i nagrodą w wieczności.

ZKH SCJ